Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ Przez chwilę miałem pomysł, by zostawić tu odsyłacze do kilku starszych blotek bez komentarzy. Że jak ktoś ma chęć, to niech sobie poczyta i skomentuje, bo czekają na reakcje. Ale później sam rzuciłem okiem na te teksty i mi przeszło. Było, minęło.
Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ
Jeśli komuś mało (lektury), może sobie przeczytać kartkę wyrwaną z bloga Palnika:
Szary, prosty blog: Wielki Piątek
sobota 10 kwietnia 2004, godz. 08:22
Wczorajszy dzień był jakże inny od tych codziennych, z początku nic nie zapowiadało tego. Wczesnym porankiem byłem już na nogach i napisałem notkę do bloga, później próbowałem załatwić jedną ważną sprawę dla mnie, ale unikanie mnie przez Pana MW doprowadziło tylko do stanu emocjonalnego niezbyt przyjemnego. Na szczęście poczta polska udowodniła, że działa wyjątkowo sprawnie i list polecony wysłany poprzedniego dnia z miasta X do miasta Y dotarł w terminie.
Później wyprawa do centrum handlowego, gdzie wspólnie z P postanowiliśmy zjeść pizzę wegetariańską tak aby nie naruszyć do końca zasad Wielkiego Piątku, a równocześnie nie być głodnym. Tam spotkaliśmy się z Panem R, z którym wspólnie obżeraliśmy się pizzami (serowa i wegetariańska), a także innymi bezmięsnymi posiłkami. Po tej uczcie dostaliśmy w programie lojalnościowym ponad 1150 pktów. Dzięki spotkaniu z Panem R, dowiedzieliśmy się o pomyśle pójścia na drogę krzyżową startującą sprzed kościoła Św. Anny na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. W ten oto sposób dzień, który zacząłem w iście laicki sposób miał kończyć się jakże pięknie.
Umówieni na 19:45 przybyliśmy na miejsce zbiórki przed terminem, odczekaliśmy 7 – 8 minut ponad ustalony czas, w końcu wysłałem sms do Pana R stylizujący na rzymskie stwierdzenie: Veni Vidi Vici, byliśmy, czekaliśmy, poszliśmy. W ten sposób dotarliśmy wspólnie z P, na początek drogi.
Jakie przeżycia, jakie przemyślenia?? No cóż, po filmie Pasja, inaczej spojrzałem na całą ceremonię drogi, mimo swojego nienajlepszego nastawienia do instytucji KK (kościół katolicki), nie byłem tym razem tak sceptyczny, słuchałem to co mówili ludzie przez głośniki, ich przemyślenia dotyczące stacji ich, tak myślę, świadectwa wiary.
W pewnym momencie mijaliśmy na ul. Miodowej kościół Ojców Bazylianów, greko-katolicki i w tym momencie przypomniałem sobie, że to jest ten z nielicznych czasów, gdy termin świąt wielkanocnych zarówno w kościołach protestanckich, katolickich i prawosławnych jest ten sam.
Krocząc wśród tłumu zastanawiałem się nad tym, że jednak dziwnie jest iść wśród tylu osób, pomyślałem o małżeństwie N, którzy wierzą w Boga tak jak ja bym chciał, a nie obchodzą w taki sposób świąt, oni w każdym momencie wielbią Boga, w każdym momencie są z Nim. Dla nich nie są potrzebne święta kalendarzowe. Doszło do mnie, że nie wszyscy chrześcijanie muszą obchodzić święta, a i tak będą bliżej Boga niż wielu z nas – „wierzących”.
Jakie największe przeżycie z drogi?? Chyba słowa o siedmiu grzechach głównych.
Po wszystkim powrót do domu, czy z nowymi postanowieniami? Tak, ale czy będę je realizował?? Będę się starał.
PS. kilka razy widzieliśmy wspólnie z P Pana R wraz z trzema innymi osobami, ale… każdy sam musi przejść swoją drogę krzyżową, każdy niesie swój krzyż, i chyba tym razem tak trzeba było, aby nie robiąc z tego następnej okazji do spotkania iść i przemyśleć swoje postępowania, wysunąć wnioski i postanowienia.
Palnik
_________________
¹ Wiem, niekonsekwentny jestem. Blog Palnika też był i przeminął. Tak jak nasza znajomość. Pewnie bym go (Palnika, nie bloga) nawet nie poznał, gdybym kiedyś przypadkowo mijał na mieście. A nawet gdybym poznał, nie wiem, czy bym podszedł i zagadał. Bo i o czym? Było, minęło.
Read Full Post »