Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ Nie planowałem żadnej relacji, ale skoro się domagacie tak nachalnie…
Pogoda w święta dopisała, serwując wiosnę w pełnym rozkwicie. Było tak ciepło i słonecznie, że mama mogła nie rozpalać w centralnym. A gdy w lany poniedziałek (miejscowe dzieci chyba już nie kultywują tradycji dyngusa) wyszedłem na spacer w sztruksowej koszuli, zgrzałem się, wszedłszy głębiej do lasu i musiałem się rozebrać.
Jestem w bloku praktycznie tylko z mamą. Sąsiadka wyjechała świętować u córki. Kot tylko w piątek wpadł pochwalić się złapaną myszą, później gdzieś się szlaja i ściągnął do domu dopiero z deszczem, we wtorek. Brat zajrzał na moment w poniedziałek po południu. Bratowa godzinę po nim, ale już zdążyłem wyjść na spacer i ominęła mnie przyjemność jej wizyty. Kunegunda nie czuje potrzeby obcowania z rodziną i nie pojawia się w ogóle.
Śniadanie wielkanocne jemy w kuchni. Mama nawet nie zastawia stołu. Zawartość skromnego koszyczka od razu dzielimy na pół. Na osobnym talerzyku leży dodatkowo kilka plasterków wędliny (kupna szynka, pieczony w domu schab). Biały barszcz z jajkiem i białą kiełbasą zjadamy później, na obiad. Po śniadaniu jest kawa do tak słodkiego makowca (w polewie z białej czekolady), że po jednym kawałku jest się już przesłodzonym i ma dość ciasta.
Wieczorami oglądamy różne starocie w telewizji, „Mumię” (1999) z młodym i ślicznym Brendanem Fraserem, „Rebelianta” (2016), „Nienawistną ósemkę”. W dzień słucham radia albo czytam „Kukułcze jajo” Camilli Läckberg, jedenasty tom kryminalnej sagi o Fjällbace. O Internecie pomyślałem dwukrotnie. Pierwszy raz w sobotę, odkładając na półkę terminarz: „Wystarczy kartka papieru, długopis i mogę spokojnie pisać. Więc po co mi właściwie ten blog?”. Drugi raz, gdy w poniedziałek fotografowałem rozkwitłe tulipany w ogródku mamy, bo przyszła mi do głowy myśl, by wysłać MMS-a Pszczółkowi, amatorowi tulipanów. „Ale po co mu właściwie ten mój MMS? Kto teraz w ogóle wysyła MMS-y, czy SMS-y? Znajomości z Internetu niech zostaną w Internecie” (taki niekonkretny bełkot rozpoczęty i niedokończony, urwany w trakcie).
Ciśnienie było niskie, codziennie spałem długo i głęboko.
Wracając we wtorek do miasta, przywiozłem kawałek szynki i kilka słoików z przetworami. Mama chciała dorzucić butelkę wiśniówki („Będziesz miał dla gości”), ale skoro sam nie przepadam i nie piję, dlaczego miałbym kogoś częstować trunkiem? Zresztą remont (elektryfikacja) linii kolejowej ma się skończyć dopiero w 2026, więc się nikogo w najbliższym czasie nie spodziewam.
Posts Tagged ‘Saga o Fjällbace’
Środa w oktawie Wielkanocy
Posted in Lepszy rydz niż nic, Się czyta, Się ogląda, Się słucha, Z fotopuszki, tagged Bazyli, blogowanie, Brendan Fraser, Camilla Läckberg, korekta (R), mama, Mumia, Nienawistna ósemka, oktawa Wielkanocy, plany, pocztówka, pogoda, PR2, Pszczółek, Rebeliant, rodzina, Saga o Fjällbace, takie tam, tv, Wielkanoc, wyjazd, święta on 3 kwietnia 2024| 38 Komentarzy »
Dzień tysiąc trzysta dziewięćdziesiąty ósmy (piątek)
Posted in Lepszy rydz niż nic, Się czyta, Łatka, tagged biblioteka, Camilla Läckberg, mama, Saga o Fjällbace, tsundoku on 12 stycznia 2018| 13 Komentarzy »
Pierwsze poważniejsze zakupy, po części nietrafione, czy raczej zupełnie zbędne. Po złożeniu i opłaceniu zamówienia zauważam, że wśród nowości zamkowej biblioteki mają „Czarownicę” Camilli Läckberg. Mógłbym spokojnie poczekać, aż będzie dostępna i książkę wypożyczyć. Tylko dla siebie, bo mama już ma dość kryminałów o Fjallbace.