Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘juraminek’

Miałem zmienić babce pościel i kończyć pranie, ale przekładam rzecz na sobotę. Po rozmowie z mamą (w tle słychać ojca rzucającego mięsem i brata, który stara się go uspokoić) i śniadaniu babki (wyrzuciłem pasztet i otworzyłem waniliowy serek homogenizowany) wracam jeszcze do łóżka i drzemię do piętnastej. Na obiad gotuję ryż – babce do jabłek, sobie otwieram słoik śliwkowego dżemu. Słońce grzeje tak intensywnie, że muszę zabrać sadzonki geranium z balkonowego okna. W sumie mógłbym je wyrzucić, bo stare juraminki przechowały się ładnie na korytarzu. Ale skoro się przyjęły i rosły przez zimę, to trochę mi ich teraz szkoda. Po dziewiętnastej wychodzę po mleko do pawilonu (Gama, d. Nemezja), tym razem sprawdzając bardzo uważnie kartony, które biorę. W planach na wieczór Somersby i chipsy.

Read Full Post »


Nie chce mi się w ogóle wstawać z łóżka, ale jakoś się przemagam i podejmuję codzienne domowe obowiązki. Codzienne, a także typowo środowe, typu wysyłka SMS-a do Pszczółka oraz podlewanie kwiatów w mieszkaniu¹ i na korytarzu². Na obiad gotuję kaszę gryczaną do buraczków i gulaszu po angielsku. Babka traci zainteresowanie obiadem zanim zdążam dogotować kaszę, więc je swoją porcję po mnie, na zimno. Przestało wiać, więc z mieszkaniu znów jest znośnie. Polarowy szlafrok zastąpiłem flanelową koszulą, a pod wełniane skarpety (jakieś tanie kupne badziewie) wciągnąłem cienkie bawełniane. Jutro powinienem zrobić większe zakupy, bo zostanę z pustą lodówką na początek nowego roku. Muszę się jeszcze zastanowić, czy znów robić gar sałatki z tuńczykiem. I koniecznie pamiętać o Kinder Niespodziankach do sylwestrowego wróżenia.

________
¹ trzy fikusy, donica sadzonek (cztery sztuki?) geranium, aloes w kuchni.
² juraminki (geranium) z balkonu, dwie donice; w sumie mógłbym nie trzymać, bo wiosną i tak pójdą na trawnik pod blokiem, a do donic posadzę młode.

Read Full Post »

W nocy deszcz przeszedł w śnieg, ale temperatura nie spadła poniżej zera, więc do południa nie zostało śladu po tym wczesnym ataku zimy. Zabieram z balkonu jedną donicę z juraminkiem (geranium) i ustawiam w oknie na klatce schodowej. Mam kilka młodych sadzonek w skrzynce, chyba już nawet ukorzenionych, ale nie będę się spieszył z wyrzucaniem starego kwiatka. Pelargonie nadal kwitną.

Read Full Post »

Łózko od czwartej (przesadziłem), pobudka o dziewiątej. Przed śniadaniem wypad do ogrodniczego. Jest tak ciepło (ok. 20°C), że mogę spokojnie wyjść w sandałach. Wybór kwiatów spory, niestety z ilością jest problem. Udało mi się kupić czerwone pelargonie tylko do dwóch donic i jakieś różowe (nie wiem, czy mama je zatwierdzi) na cmentarz. Po południu myję balkon i wystawiam kwiaty, również oba juraminki (geranium) przetrzymywane na klatce schodowej. Swoją część obiadu (pulpety) zostawiam na jutro (podam babce i znów nie będę musiał nic gotować). W zamian zjadam płatki owsiane, o których zapomniałem przy śniadaniu.

Read Full Post »

Geranium # 2 Adekwatnie.

Read Full Post »

Poniedziałek

W dzień znów tylko 10 stopni, na noc zapowiadają coś niewiele powyżej zera.
Zabrałem juraminek (juraminka?) z balkonu i postawiłem na oknie w korytarzu.
– A jak znowu ukradną? – zaniepokoiła się babka.
– Teraz jesienią nikt kwiatka nie ruszy – rzuciłem uspokajająco. – A na wiosnę trzeba będzie się pilnować i zabrać donicę, zanim zainteresuje się nią złodziej.
– Może jak domofon jest teraz sprawny żaden złodziej nie przyjdzie.
– Może – przytaknąłem bez przekonania. – Ale na wszelki wypadek jeszcze kupię doniczkę i posadzi babcia młody kwiatek. Mała sadzonka może stać w kuchni na maszynie do szycia. Nie powinno być tam dla niej za ciepło.

Read Full Post »

Parno, ale umiarkowanie upalnie.
3:55 Pobudka.
4:25 Majster.
Schodząc na dół zauważyłem brak na oknie korytarza donicy z geranium. Jakaś menda zaopiekowała się w nocy babcinym kwiatkiem.
4:50-15:15 Na budowie w Ż.
Nadal murowanie fundamentów.
Nie licząc drobnego wypadku z bloczkiem, który upuściłem sobie na duży paluch u lewej stopy, dzień bez głębszych wrażeń.
15:35 W domu.
Zaaferowana babka przybiegła do przedpokoju na dźwięk przekręcanego w zamku klucza.
– Nie wiesz co się stało!
– Wiem, babciu. Wstaję wcześniej, to wcześniej od babci się dowiedziałem.
– Tak się przejęłam, że chleba nie dałam rady kupić. Doszłam na pół drogi, ciemno w oczach mi się zrobiło, więc wróciłam do domu.
– To tylko kwiatek.
– Masz rację. Powinnam plunąć i głowy sobie nie zawracać. Ale szkoda trochę. Spotkałam na dole Adama – relacjonuje babka – i mu mówię „Macie psa [mały, kilkumiesięczny jamnik], ale żadnego z niego pożytku. W nocy ktoś mi ukradł juraminka z okna.” A on „To na pewno jakaś kobieta”.
– Najpewniej. Albo pijak. Ukradł i poniósł sprzedać pod Sezamem.
– A może jakaś kobieta chora na uszy?
Obiad. Zakupy. Kąpiel. Kolejny odcinek Lekcji muzyki Piotra Orawskiego. Resztę wieczoru wypełniła drzemka.

Read Full Post »

Older Posts »