Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Onet’

Konto mi zablokowali na Instagramie.
Ponoć zgrzeszyłem czymś przeciwko standardom tamtejszej społeczności.
Niestety nie zechcieli wyjaśnić w jaki sposób. Naruszyłem regulamin – stwierdzili – i to mi musi wystarczyć.
Nie mam bladego pojęcia, czym naruszyłem, bo swoich zdjęć prawie nie wrzucam, a jeśli już jakieś, to tylko takie z pracującym Bazylim. Nie komentuję niczego. Coś czasem kliknę, że lubię, ale mało kiedy, bo sporadycznie zaglądam na Instagrama.
Teraz musiałem wysłać selfie – żeby udowodnić, że jestem człowiekiem?
A może mój grzech to właśnie brak selfie? Bo nie wrzuciłem żadnego i nawet do tej weryfikacji (?) wysłałem jakieś zrobione antyczną Nokią (C1-01) cztery lata temu, bo nowszego nie znalazłem na dysku komputera.
Ciekawe, czy tyle wystarczy.
Normalnie pisałbym o tym na forum w temacie „Co mnie rozbawiło”. Choć też mnie to zirytowało, może nawet lekko wkurzyło, ale rozbawiło zdecydowanie najbardziej. Tyle że na forum nadal Fatal error, więc się wypisuję tutaj.
Nie lubię być skądkolwiek wyrzucanym. W czym pewnie nie jestem wyjątkiem – raczej nikt nie lubi.
Na dodatek pojęcia nie mam, czy się słusznie odwoływałem od tego wyrzucenia.
Może zasłużyłem? Może te moje zdjęcia z Bazylim są faktycznie niezgodne z regulaminem. Nie wiem w sumie, bo przecież nie czytałem tego regulaminu.
A na dodatek lekko się teraz niepokoję, bo może tym samym co na Instagramie grzeszę na Facebooku?
Przy Instagramie szkoda mi jedynie trochę linkowni – nie mam nigdzie zapisanych namiarów na strony dodawane do obserwowanych. Jeśli mi zablokują konto na Facebooku, stracę zdecydowanie więcej, podstawowy kanał do netowego kontaktu ze znajomymi.
Ale z drugiej strony – jeśli komuś zależy, zawsze może wysłać kartkę, czy SMS-a z pytaniem, co u mnie słychać. Ja też mogę. A jeśli nie mogę, to widać nie bardzo mi zależało, żebym mógł, czyli nie powinno być żalu, że nie mogę.

A tymczasem na Onecie wieszczą optymistycznie:

Apogeum zimna dopiero przed nami. Polskę czeka wielkie załamanie pogody
Choć od kilku dni pogoda w Polsce jest fatalna, z chmurami, zimnem i opadami, przed nami jeszcze większe załamanie aury. Niebawem dostaniemy się pod wpływ niżu z południa, który sprawi, że będzie padać mocniej, a temperatura pójdzie znowu w dół. Nawet na nizinach może pojawić się śnieg, a słupki rtęci w dzień ledwo przekroczą 0 st. C.

Powinniście trzymać kciuki za szybszy powrót Forum Homogenizowanego do życia.

Dzień #349.
Fatal error, dzień czwarty

Read Full Post »

Blog
(ang. „web” sieć; „log” dziennik) dziennik internetowy służący do publikowania oryginalnych treści. Forma twórczości sieciowej szczególnie popularnej w okresie Web 2.0. Kanoniczny b. składa się przede wszystkim z odwrotnie chronologicznie zamieszczanych wpisów, które zajmują centralną część strony internetowej. Z boku znajdują się dodatki, m.in.: polecenia innych blogów, komentarze, kalendarz. Tak rozumiany b. ma charakter historyczny i jest rzadko spotykany w przestrzeni internetowej. Został wyparty przez bardziej różnorodną twórczość internetową, która ze stron i platform blogowych przeniosła się do serwisów społecznościowych. B. prowadzone są na stronach prywatnych, stronach i podstronach firmowych, platformach blogowych oraz w mediach społecznościowych, które twórcy adaptują do tego celu (np. Facebook). B. najczęściej są twórczością indywidualną, ale zdarzają się również b. kolektywne, tworzone przez grupę autorów. Początkowo b. stanowiły cyfrową wersję dzienników i pamiętników, więc traktowały głównie o różnych sferach życia autora. Z czasem wyodrębniły się b. tematyczne – powiązane z konkretnymi zagadnieniami, wybranymi aspektami życia czy branżą. Jedną z cech b. jest oryginalność treści, a więc twórczy wkład autora w to, co publikuje. Dotyczy to także linklogów, czyli b. zawierających polecenia innych miejsc w sieci (w formie linków) – w tym przypadku powinno być zaproponowane przez autora zestawienie. B. może być narzędziem promocji w e-marketingu. Wówczas treści, które się tam znajdują, powstają w ramach pracy osób odpowiedzialnych za promocję. B. tego typu to: firmowe i produktowe (przybliżają specyfikę branży i prezentują ofertę), eksperckie (pomagają kreować osoby związane z firmą na godnych zaufania specjalistów z branży), patronackie (nie muszą mieć bezpośredniego związku z działalnością firmy, najczęściej świadczą o społecznym zaangażowaniu; prowadzone są pod patronatem firmy).

Blogosfera
ogół blogów i powiązań między nimi w sieci internetowej. Termin ukuty w okresie największej popularności blogowania (Web 2.0), gdy dominowały blogi tekstowe o szablonowej strukturze (m.in. wpisy odwrotnie chronologiczne, boczny pasek z poleceniami innych blogów). Określenie jest nawiązaniem do logosfery. Obecnie termin ma charakter historyczny. Początkowo blogi powstawały na prywatnych stronach internetowych i miały zbliżony układ. Ich prowadzenie wymagało przynajmniej podstawowej wiedzy w zakresie projektowania i prowadzenia stron internetowych. Gdy na rynku internetowym pojawiły się wyspecjalizowane platformy (np. Blogspot, WordPress), oferujące darmowe miejsce do blogowania z estetycznymi i prostymi w użyciu szablonami, blogowanie przeżywało swój rozkwit. Poszczególne platformy blogowe tworzyły swoje społeczności, w których obserwowanie i polecanie blogów było łatwe i nie wymagało zapośredniczenia innymi kanałami komunikacji. Wraz z ekspansją serwisów społecznościowych popularność b. zaczęła spadać, gdyż twórcy blogów systematycznie przenosili się sieci i portali społecznościowych, gdzie mogli liczyć na większą liczbę odbiorców. Wpłynęło to najpierw na fragmentaryzację, a potem ostateczny rozpad b. Niektóre media społecznościowe zostały silnie skolonizowane przez blogerów, jak np. powstały w 2005 r. YouTube, który stał się miejscem dla vlogerów, czyli twórców blogów wideo. Rok później powstał Twitter umożliwiający mikroblogowanie i gwarantujący dużą liczbę aktywnych współużytkowników. Współcześnie z powszechnego użycia wyszło także słowo „bloger” – określające osobę tworzącą bloga. Rozmyte zostało także samo pojęcie „bloga”, który przestał być szablonowym dziennikiem internetowym i zaczął przybierać bardziej różnorodne formy. Obecnie mówi się raczej o twórcach internetowych, identyfikujących się z formą twórczości lub medium społecznościowym, w którym publikują swoje treści (np. youtuberzy, tiktokerzy, podcasterzy). W Polsce jedną z pierwszych platform blogowych stworzył w 2001 r. Onet (Blog.pl)¹, który organizował również konkurs na „Blog roku”. Blog.pl został ostatecznie zamknięty w 2018 r.

Leksykon terminów medialnych A-L²

Pewnie powinienem, ale nie czuję się jak latimeria. W ogóle.

poniedziałek, 15 marca 2004 r.

Z trudem wygrzebuję się z pościeli kwadrans po dziewiątej i po pobieżnych ablucjach ruszam w miasto zrobić zakupy. W hurtowni na Dworcowej³ biorę jabłka, w sklepiku na Krótkiej bochenek razowca. W mojej Biedronce (plac Słowiański) nadal trwa remont. Ciekawe, czy po otwarciu nadal będzie w niej stoisko z wypiekami z Piecek⁴. Słodkie drożdżówki od Borzyma (sklepik na Krótkiej) jakoś niezbyt mi pasują. Po południu dopada mnie ból głowy. Łykam dwa Nurofeny z nadzieją (matka głupich), że zadziałają i pomogą. Dobrze po piętnastej drepczę jeszcze na rynek, zrobić zakupy w tamtejszej Biedronce. A po powrocie zalegam przy komputerze i zakładam blog na Onecie, Pokój z widokiem5, od razu po pierwszym wpisie (19:37) chwaląc się na lewo i prawo ledwo napoczętym dzieckiem (stąd blogowy podtytuł: dla zaproszonych gości).
Po dwudziestej mam kolejny odcinek (215) „M jak miłość” z wprowadzonym przez Ilonę Łepkowska gejowskim wątkiem rozgrywanym przez importowanego z USA Marka Probosza. Po serialu wracam jeszcze do netu. Klikam na GG z Palnikiem6, Robertusem i Madim, coś piszę na forum. Spać kładę się dobrze po północy.

Tak bym to opisał teraz, po dwudziestu latach.
W skąpych notatkach w terminarzu nie zanotowałem nic na temat pogody ani co było na obiad. Babce nie poświeciłem nawet jednego zdania. Jak sprawdziłem w programie tv, „Modę na sukces” emitowano wtedy w TVP1 o 16:25. Babka pewnie obejrzała odcinek (2156). A po nim Teleexpress. „M jak miłość” oglądaliśmy razem?

Czym żył świat dwadzieścia lat temu? Na pewno nie staliśmy jeszcze na krawędzi katastrofy klimatycznej, która zmiecie ludzkość z powierzchni ziemi. Ani na progu wojny nuklearnej, która wygubi ludzkość szybciej i skuteczniej niż zmiany klimatu. Polski rząd koegzystował w przyjaźni z opozycją, a opozycja z rządem. Jan Paweł II nadal był największym Polakiem i autorytetem nawet dla polityków lewicy. Tylko zdegenerowane, cyniczne jednostki, takie jak Jerzy Urban7, nie darzyły czcią i uwielbieniem naszego ukochanego Ojca Świętego. Polski kler nadal przestrzegał przykazań, a księża, jeśli nawet grzeszyli przeciwko czystości, to tradycyjnie, z gospodynią. O pedofilii słyszało się tylko w kontekście USA, może Irlandii, a nasi biskupi nie musieli tuszować żadnych afer. To były dobre czasy, pełne nadziei i optymizmu. Ludzie rozmnażali się entuzjastycznie w przeświadczeniu, że jest dobrze i będzie dobrze, a gdy przyjdzie koniec, będzie jak w bajce i napiszą im na nagrobkach „Żyli długo i szczęśliwie, póki nie umarli”. Teraz nie ma co nawet na nagrobek liczyć, a jeśli nawet, to nie dłużej niż na dwadzieścia lat, bo najważniejsze są pieniądze.

______________________________
¹ To akuratnie nie jest do końca prawdą. Serwisem blogowym Onetu był OnetBlog (onet.blog.pl), uruchomiony w lutym 2004 roku. 2004 to data za Wikipedią. Komunikaty zarchiwizowane w Web.Archive wskazywałyby na grudzień 2003. Sam odkryłem OnetBlog dopiero w marcu 2004, pewnie zaraz po tym, jak odnośnik do serwisu pojawił się na głównej belce Onetu. A Blog.pl był prywatną inicjatywą przejętą przez Onet. WirtualneMedia jako rok założenia i wykupienia Blog.pl podają daty 2000 i 2007.
² Agnieszka Całek: Leksykon terminów medialnych A-L, Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2024; str. 88-89
³ Zapomniałem o tej miejscówce. Też powinna była trafić do albumu „Tu było, tu stało”.
⁴ Jeśli to był remont, przy którego okazji zlikwidowano stoisko z prasą i zmieniono ciąg komunikacyjny, przenosząc wejście do sklepu na stronę od cmentarza i parkingu, to już tych bułek się nie doczekałem.
5 W Web.Archive brak niestety zapisów z pierwszych dni istnienia bloga, ale w grudniu 2004 on mniej więcej nadal wyglądał tak samo, jak na początku, już bez krowy w winiecie, ale nadal z różowiutkim tłem.
6 Z zaskoczeniem (i bez większej radości) odkryłem, że nadal mam kopię tej rozmowy. Że też akurat ona musiała się zachować mimo awarii dysku, która pozbawiła mnie większości archiwaliów z pierwszych lat intensywnego netowego życia.
7 Jak tak się teraz zastanawiam… W 2004 mieszkałem już od kilku lat z babką, ale chyba nadal miałem wykupioną prenumeratę tygodnika „Nie”, który był dostarczany pod adres rodziców. Rodzice (ojciec, zdeklarowany ateista; matka niedoszła partyjna działaczka, wyrzucona z PZPR w początkach lat 70. za zaległości w opłacie składki członkowskiej) lubili czytać Urbana i każdy numer jego pisma czytali od deski do deski.

Read Full Post »


Nie wiem. Może teraz zacząłbym bardziej klasycznie, zgrabnym cytatem?

„Wszyscy, jakiegokolwiek są stanu, jeżeli dokonali czegoś dobrego na tym świecie albo czegoś, co wydaje się dobre, powinni – o ile kochają prawdę i są sympatyczni – opisać własnoręcznie swe życie. Jednak nie powinni zaczynać tego pięknego przedsięwzięcia, zanim nie skończą czterdziestu lat”.
Sądzę, że dokonałem wielu dobrych rzeczy, a jeszcze więcej takich, które uważam za dobre. No i jestem dość miły, i mówię prawdę, o ile nie jest zbyt nudna (mojego wieku sobie nie przypominam).
Ulegam więc namowom rodziny, a także pokusie, żeby opowiedzieć o sobie samym, bo – co tu ukrywać – świadomość, że będą mnie czytać w całej Dolinie Muminków, jest bardzo nęcąca.
Niech moje skromne zapiski staną się dla wszystkich Muminków, a zwłaszcza dla mojego syna, źródłem radości i wiedzy. Moja dobra niegdyś pamięć niewątpliwie popsuła się nieco z biegiem lat. Jednakże z wyjątkiem nielicznych wypadków, gdzie być może zdarzy mi się trochę przesadzić bądź przekręcić, co z pewnością doda tylko barwy opowiadaniu, autobiografia ta będzie całkowicie wiarygodna.
Z uwagi na uczucia żyjących jeszcze osób zmieniam czasem na przykład Filifionki na Paszczaki albo drozdy na jeże i tak dalej, lecz wnikliwy czytelnik i tak na pewno zrozumie, o kogo naprawdę chodzi.¹

Zwłaszcza, że wiek mam już stosowny. Wchodząc w przygodę z tym pisaniem ani lat odpowiednich nie miałem, ani żadnych z osiągnięć uważanych przez niektórych za dobre.
A może w ogóle bym nie zaczął? Bo czy teraz miałbym jakieś szanse dowiedzieć się o blogach i wciągnąć w takie pisanie? W 2004, gdy Onet startował ze swoją platformą blogową, to ciągle była w miarę świeża nowość, popularna i promowana, a mnie nadal ciekawiły netowe nowinki. Niestety lata korzystania z Internetu skaziły mnie przeświadczeniem, że tutaj wszelka zmiana jest zazwyczaj zmianą na gorsze.
Co do samego słowa wstępnego – zdecydowanie nie chcę być czytany przez jakieś liczne grono. Ta piątka czytelników, którą mam obecnie, zaspakaja w zupełności moje frekwencyjne ambicje². Ale co do reszty idę właściwie łapa w łapę z Tatusiem Muminka. Prawie.

Dzień #3286.

_______
¹ Tove Jansson, Pamiętniki Tatusia Muminka, przekład Teresa Chłapowska, Nasza Księgarnia, Warszawa 2014, str. 9-10
² Zmienić na: zdecydowanie mi wystarczy?

Read Full Post »

Ależ im się spieszy, żeby zaorać ostatni niezależny organ państwowy i wsadzić na stołek po Adamie Bodnarze jakiegoś w pełni dyspozycyjnego partyjnego funkcjonariusza!

W Dzienniku Ustaw opublikowano wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 15 kwietnia 2021 r. w sprawie RPO. Zgodnie z wyrokiem od tego momentu po upłynięciu trzech miesięcy moc traci przepis pozwalający Adamowi Bodnarowi pełnić funkcję RPO do czasu wyboru jego następcy.
Wyrok został ogłoszony po godz. 9. Natomiast w Dzienniku Ustaw pojawił się na kilkanaście minut przed godz. 15.¹

Otwiera to szerokie pole do radykalnych zmian.

Plan awaryjny PiS rozważało od miesięcy. Jeśli w Senacie upadnie kandydatura posła PiS na RPO, w Sejmie pojawi się projekt ustawy w sprawie powołania pełniącego obowiązki rzecznika praw obywatelskich. Ma go wskazać prezydent – słyszymy w kuluarach. Wydaje się, że ta instytucja się sprawdziła – mówi „Wyborczej” poseł Prawa i Sprawiedliwości Marek Ast.²

Nie wiem. Podziwiać z otwartą japą bezczelność PiS-u? Czy może raczej płakać, że nie mogę się wypisać z narodu, który wybrał sobie takich rządzących?
Urodziłem się w PRL-u i w PRL-u (bis) pewnie umrę. Niestety teraz nie ma nawet pociechy w postaci cynicznego, ale niewątpliwie inteligentnego rzecznika rządu, takiego jak Jerzy Urban.

Dzień #2587.
Redakcja 2021.04.25
Odzyskane komentarze 2021.04.27

___________
¹ Onet: Wyrok TK w sprawie RPO już opublikowany w Dzienniku Ustaw
² Wyborcza: Prezydent wskaże p.o. RPO? Opozycja: to będzie uzurpator

Read Full Post »

Po miesiącu intensywnej pracy ogarnąłem z grubsza archiwum onetowych wpisów. Zostało jeszcze sporo do zrobienia. Przy imporcie w niektórych blotkach posypało się formatowanie i przepadły prawie wszystkie obrazki, ale pełną rekonstrukcją zajmę się już kiedy indziej, w wolniejszym czasie i sukcesywnie.
Od środy wracam do normalnego blogowania.
Mam nadzieje.
W bonusie zestawienie onetowych winiet.

2004.03.152004.05.31
Firmowa, dołączona do różowego blogowego szablonu:

2004.06.01 2004.12.05
Pierwsza własna.

2004.12.062006.02.08
Druga. Z czasów, gdy okrzepnięty w blogowaniu miałem już świadomość, że niekoniecznie powinienem wciskać znajomym swój produkt:

2006.02.092008.12.31
Trzecia. Blog bez spektakularnych sukcesów, ale z gronem czytelników-komentatorów, dzięki którym miałem bardzo fajny swój własny zakątek w sieci:

2009.01.012009.07.16
Czwarta.

2009.07.172009.10.06
Piąta.

2009.10.072009.12.11
PORY ROKU – Jesień

Od 24 października 2009 zaczynam blogowanie na WoordPressie. Z początku teksty blotek publikuję na obu blogach. Z biegiem czasu, w miarę przenoszenia się komentatorów na nowy blog, Onet jest coraz mocniej marginalizowany,. W ostatnim okresie już tylko pilnuje, by blog nie został uznany za porzucony i skasowany z racji braku nowych wpisów przez sześć miesięcy.

2009.12.132010.03.09
PORY ROKU – Zima

2010.03.202010.07.03
PORY ROKU – Wiosna

2010.07.04.042010.09.29
PORY ROKU – Lato

2010.10.012012.08.31
Powtórka winiet zgodnie z upływem pór roku.

2012.09.01 do końca istnienia bloga 2018.03.01
Ostatnia

Redakcja 2021.04.24
Odzyskane komentarze 2021.04.27

Read Full Post »

Na głównej stronie Onetu cztery wyróżnione artykuły dotyczą książek. A dokładniej ich niedzielnego palenia w Gdańsku. I to jest dopiero promocja czytelnictwa. Koszt niewielki (bo tych książek było w sumie na tym stosie dość niewiele), a jaki efekt!
Z rzeczy prozaicznych – odwaliłem połowę prania (zmianę pościeli babki zostawiam na jutro). I wreszcie skróciłem codzienne (robocze) spodnie.

Read Full Post »

W ramach nostalgicznego pożegnania z onetowym blogowiskiem zaglądam na strony nie odwiedzane od lat, na blogi, o których istnieniu zdążyłem zapomnieć, albo nigdy ich dla siebie nie odkryłem, choć miałem szansę, bo były w linkowniach odwiedzanych przeze mnie autorów. Blog Nitagera należy do tej ostatniej kategorii.
Kilka lat temu, gdy po raz kolejny posypała się platforma blogowa Onetu, facet pisał z rozgoryczeniem:

Wyludnione miasto
5 czerwca 2012

Blogowisko umiera.

Onet sam postarał się o to, by umarło. Awaria, trwająca nieprzerwanie od pięciu miesięcy, to nie jest wiarygodne tłumaczenie. Przez pięć miesięcy można uporać się ze skutkami wybuchu bomby, albo uderzenia samolotu w budynek.

Przechwałki redakcji, jakoby uporała się już z awarią, można brać za dobrą monetę jedynie do pierwszej próby. Lista postów wciąż zbyt często jest pusta, a komentowanie – w dalszym ciągu niemożliwe. Doszło do tego, że komentarze wymieniamy sobie e-mailem.

Kiedyś miałem więcej samozaparcia. Mówiłem sobie – albo Onet, albo ja! I próbowałem do skutku.

Dziś już mi się nie chce. Strata czasu.

I nie tylko mnie. Nie chce się również redakcji Onetu. Nie chce się choćby rzetelnie poinformować o przyczynach takiego stanu. I jak tu nie wierzyć w teorie spiskowe?

Blogowisko umiera.

Ludzie z niego pouciekali, a ci, którzy zostali, piszą zaledwie jeden artykuł na tydzień-dwa.

Nie tak wyobrażałem sobie koniec tej przygody. Zawsze wydawało mi się, że wydany zostanie jakiś idiotyczny przepis, który zmusi mnie do skasowania bloga. Na przykład, obowiązek ujawnienia danych osobowych. Wtedy popełniłbym szybkie samobójstwo. Blogowe, oczywiście.

Ale nigdy nie przypuszczałem, że mojemu blogowi przyjdzie umierać jak na raka – wolno, boleśnie, poprzez stopniowe zanikanie czynności życiowych.

Nie ma się co oszukiwać – dawna aktywność raczej już nie wróci. To miejsce, kiedyś tak gromadnie odwiedzane, jak ruchliwy bulwar, przypomina teraz zakurzoną i zawianą wiatrem uliczkę, na wpół wyludnionego miasteczka. Brakuje tylko toczonych po piasku, niesionych wiatrem kul, utoczonych przez świszczący w szczelinach wiatr, z zeschniętych, kolczastych gałązek…

Blogowisko umiera.

Ci, którzy czują w sobie dość energii, odeszli. Ci najcenniejsi, pełni zapału do pisania, czujący, że mają wciąż coś do powiedzenia, emigrowali na inne portale. Blogowe miasto wyludniło się. Ludzie już nie uśmiechają się tu do siebie wzajemnie, nie zatrzymują na pogawędkę, jak kiedyś, tylko mijają się, ledwo skinąwszy głową i półgębkiem się pozdrawiając.

Blogowisko umiera.

I tak jak wymarłe miasteczko, zacznie podupadać coraz bardziej. Tam, gdzie zabraknie mieszkańców, osiedlają się kloszardzi, melinują przestępcy, a w zaniedbanych mieszkaniach zostają najczęściej drobni pijaczkowie, bez żadnej wizji przyszłości. Tak będzie i tutaj. Ambitni stąd odeszli, albo odejdą. Inni umrą. Namnoży się być może trochę krótkotrwałych blogasków. Zamiast miasta z tradycjami, powstanie jeszcze jedna wielka dyskoteka. Jeszcze jeden portal społecznościowy, jakich wiele.

Mój blog niedługo skończy pięć lat. To dość dużo. Rocznicową notkę zamieszczę na pewno. A co potem?

Nie wiem. Nie mam sił, by emigrować. Marazm Onetu udzielił się i mnie. Jeśli umrze blogowisko, umrze i mój blog. Powolną, naturalną śmiercią.

Choć przedwczesną. Bo czuję, że jeszcze wiele mógłbym napisać…

Za trzy dni do miasteczka wjadą buldożery i usuną wszelkie ślady jego istnienia.
I nawet ciężko odłupać na pamiątkę kawałek, czy dwa jakiegoś rzeźbionego marmuru, bo stado zdziczałych psów co i raz przegania z ruin, uniemożliwiają robotę.
Smutne to.

Read Full Post »

Older Posts »