Noc zimna, temperatura spada do 2°C. W dzień pochmurnie, deszczowo, chłodno (6°C). Mieszkanie, mimo zakręconych grzejników, przegrzane (26°C), głowa ciąży. Choć to może bardziej z powodu niskiego ciśnienia, bo to atmosferyczne jest dość niskie. Ponoć.
Po siedemnastej robię zakupy w Biedronce, mleko niestety już wykupili, więc biorę przynajmniej kiełbasę śląską z promocji (będzie do fasolki po bretońsku). Na obiad smażę frytki. Wieczorem siedzę nad kolejną częścią „Niedokończonych opowieści…”. I oglądam „Córki Rzeszy” (Six Minutes to Midnight. 2020) zadziwiający¹ thriller retro z wysmakowaną scenografią, oddającą idealnie klimat 1939 roku i realizacją identyczną, jak w filmach z tego okresu. Tak by mogły wyglądać „39 kroków”, czy „Starsza pani znika”, gdyby Alfred Hitchcock w połowie lat 30. zeszłego wieku dysponował obecnymi środkami technicznymi.
__________
¹ To zdecydowanie za słabe określenie. Po Poirotach Branagha to było dla mnie wręcz szokujące. Amazing niczym Spider-Man! Nie myślałem, że się jeszcze kręci takie kino. A to przecież nie była zwykła tanizna, tylko produkcja z wyższej półki – z Judi Dench, Eddiem Izzardem i Jimem Broadbentem.
Pokój z widokiem 