Feeds:
Wpisy
Komentarze

Archive for 27 kwietnia, 2024

Drugi telefon mamy wyciąga mnie z kuchni kwadrans po czternastej.
– I jak się udała fasolka? – słyszę w słuchawce.
Że będę gotował fasolkę po bretońsku, było ustalone już wczoraj, gdy po odprowadzeniu mamy na przystanek robiłem zakupy w zieleniaku.
– Dopiero nastawiłem. Pogotuję jeszcze z pół godziny i dodam marchewkę. Właśnie miałem się brać za skrobanie.
– Skrobiesz marchewkę?
– Tak, a co mam robić?
– Ja zawsze obieram.
– Obiera mama?
– Tak. Normalnie obieram. Obieraczką. Jak ziemniaki. Kobiety w kuchni¹ też zawsze obierały.
– Ja skrobię. Nie wiem, może babcia też skrobała?
– Możliwe. Zobaczyłeś i przejąłeś. Ale szybciej jest ze zwykłym obieraniem².
– Babcia prowadziła oszczędną kuchnię – przypominam sobie (mamie?). – Młode ziemniaki skrobała długo po tym, jak już przestawały być młode i dostawały prawdziwej skórki. Marchewkę pewnie też skrobała.
– Miałam zażartować – mówi mama – że biorę taksówkę i przyjeżdżam na fasolkę. Dlatego zadzwoniłam.
– Obiad jem i tak późno, to pomyślałem, że nie ma co od rana stać przy garach.
– Ja lubię, jak obiad postoi i nabierze smaku.
– Moja fasolka też jeszcze zdąży postać. Gar wyszedł duży. Na jutro zostawię jedną porcję, a resztę zamrożę.

______
¹ W ośrodku, w którym mama pracowała, była kuchnia i stołówka.
² Spróbowałem później i nie, już się nie przestawię. Moje dłonie pamiętają tylko skrobanie marchewki. Obieranie wydaje mi się jakieś niewygodne… i nienaturalne.

Read Full Post »