To już tydzień, jak coś mnie rozkłada. I babkę.
Rano w poczcie kartka od Sojuza (przyznam, że trochę się zastanawiałem, czy mi coś przyśle z wyjazdu do Szkocji). I nowy numer „Repliki” z „Maximo Olivieros rozkwita” na DVD. Szczęściem trafił mi się film, którego ani nie mam, ani nie oglądałem (czy może same „ani oglądałem”?).
14:15 Telefon. Barbara chce, żebym odebrał jej okulary od optyka. Paweł będzie wracał z pracy to zaleci i zabierze.
„Cholera! Znowu dupę zawraca! Nie zauważyła, że jestem przeziębiony?”
– Teraz babce obiad muszę przyszykować – mówię, a raczej warczę do słuchawki.
– Ale jakbyś przed piętnastą wyskoczył… to blisko. A okulary już zapłacone.
– Dobrze, pójdę.
15:20 Telefon.
– Masz coś dla mnie na obiad? – chce wiedzieć Paweł.
– To zamierzasz nocować?
– Tak.
– Nic nie mam. Najwyżej leczo ci zostawię. Zostawić?
– Dobra, jakoś sobie poradzimy, zostaw.
Porcja jest tylko jedna, dla mnie, ale w sumie nawet wolę zjeść dzisiaj coś innego.
17:00 Znów dzwoni Barbara.
– Paweł jest?
„I po cholerę wam te wszystkie komórki?”’
– Nie, jeszcze nie wrócił.
– I sam widzisz, jak z nim jest, jak można z nim cokolwiek…
„Bla, bla bla… Rozwiedźcie się wreszcie i dajcie mi spokój!”
19:00 Do alkoholików nic, tylko strzelać! Paweł wraca z roboty (?) i prawie od razu zasypia na fotelu w przedpokoju. Słucham akurat kolejnego odcinka „Rodzinnej Europy” Miłosza, więc nawet słowem nie komentuję sytuacji.
21:00 Paweł budzi się na moment (myślał, że już ranek i trzeba się zrywać do pracy), rozbiera z roboczych ciuchów i po chwili, trzymając w ręku kufel z piwem, znów zasypia w fotelu.
23:00 Drugi sezon „Boscha” na 13 Ulicy. Włączam telewizor, by obejrzeć pierwszy odcinek. Paweł odpala komputer i piwkując netuje do późna w nocy.
Dzień dziewięćset trzydziesty drugi (poniedziałek)
3 października 2016 Autor: Hebius
Napisane w Lepszy rydz niż nic, Się ogląda, Się słucha, Łatka | Otagowane 13 Ulica, Aberdeen, Barbara, Bazyli, Bosch, Czesław Miłosz, dialog, Książka do słuchania, Maximo Olivieros rozkwita, obiad, Paweł, PR2, przeziębienie, Replika, Rodzinna Europa, Sojuz, widokówka, zdjęcie | 22 Komentarze
Komentarze 22
Dodaj odpowiedź do bolevitch Anuluj pisanie odpowiedzi
Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.
ostatnia trójka: Pokój z widokiem
Najnowsze komentarze
Archiwum
Statystyka
- 745 252 gości
- Follow Pokój z widokiem on WordPress.com
To niezły masz kram…. :-( Life is always complicated…
Tak to odebrałeś? :D
No to brat miał niezłego kaca we wtorek…Literówka z 19.00 . Chyba powinno być „komentuję” :)
Co do kaca to nie wiem, nie widziałem dzisiaj brata :)
-Barbary to jakaś męska odmiana imienia Barbara ?? (nie mogłam się powstrzymać).
– przez piętnastą (nie masz za grosz asertywności :P)
– on to piwko tak codziennie ??? i o alkoholikach wpis to ogólnie, film czy o bracie ??? Zgubiłam się …
Aaaa…
1. W pierwszej wersji było „Telefon Barbary.” Przestawiłem kropkę, ale nie zmieniłem deklinacji :)
2. Mam za grosz, nie więcej :)
3. Nie wiem, chyba codziennie. O alkoholikach oczywiście dotyczyło brata. Może przestawię zdanie do góry, to będzie bardziej czytelne?
„Do alkoholików nic, tylko strzelać! Wraca Paweł i prawie od razu zasypia na fotelu w przedpokoju.”
A „Rodzinna Europa” Miłosza to książka czytana na antenie dwójki (PR2) w wieczornym paśmie „Książka do słuchania”. Przecież napisałem wyraźnie, że ‚słucham akurat” :P
Pracuj nad asertywnością grosz to mało musisz mieć jej więcej.
A brat chyba powinien trochę się za siebie wziąć. Chociaż to pewnie nie będzie łatwe. Ja obserwuję od kilku lat przyjaciół Lu ze studiów bo się z nimi często w miarę widujemy (stała ekipa kilku małżeństw) i na studiach pili wszyscy to zrozumiałe ale niestety niektórym tak zostało do dziś. Dwóch z tej ekipy nie potrafi się spotkać żeby nie skończyć „nieprzytomnym z upojenia”. Wiadomo, że na takim spotkaniu pijemy coś wszyscy (poza kierowcami) ale ja kulturalnie jakieś wino, jedna żona nie pije w ogóle alkoholu a pozostali jakiś piwo albo dwa. Natomiast Ci dwaj piją do upadłego piwo za drugim aż się urywa film. Na spotkaniu w domu do 2 miesiące i oglądaniu zdjęć z wakacji na przykład to to jest dla mnie trochę niepojęte …
Niestety nadużywanie trunków przy towarzyskich spotkaniach to stały element naszej kultury. Brat powinien się ograniczać, ale nie ma zamiaru. Dlatego cały czas mu ględzę, że jest alkoholikiem. Chociaż może jeszcze nie jest, ale zmierza zdecydowanie w tym kierunku.
ja nie jestem przeciw alkoholowi. Też pijam wino i też czasem zaszumi. Ale ja nie rozumiem jak można przekraczać granice między delektowaniem się trunkiem a nawaleniem do nieprzytomności i to za każdym razem.
Nie wiem jak to się rozwinie u Twojego brata ale Ci dwaj koledzy Łukasza to marnie ich widzę za kilka lat … w domu też stosy puszek i butelek się walają jak wpadamy …
Też ogólnie nie jestem przeciw alkoholowi. Tyle, że mało kiedy coś pijam, bo nawet martini przestało mi smakować.
spotkaniu co 2 miesiące miało być. Spotykamy się wymiennie tą samą ekipą co 2 miesiące ale po kolei u każdego w domu.
Brata toleruję, bo wiadomo – rodzina. Do obcych nawalonych – nawet oglądanych tylko raz na 2 miesiące – nie miałbym w ogóle cierpliwości.
no właśnie tylko, że oni się przyjaźnią od 15 lat i spotykają jak mnie jeszcze nie było no i teraz głupio mi się odzywać bo jestem jakby „wżeniona” w to towarzystwo. Zawsze o tym z Lu potem dyskutujemy w drodze do domu no ale on tego im nie powie a ja tym bardziej. Ale obserwuję i dziwię się ich żonom, że nic z tym nie robią. Żona jednego to ta całkowita abstynentka więc go wszędzie wozi (sic!) a druga wie, że jej mąż jak się nawali biega z gołym tyłkiem (zdarza się niestety !!!) i też tylko mu gada i gada ale nic z tego nie wynika. Tego najbardziej nie rozumiem …
Ale tutaj chyba nie bardzo samemu można coś zrobić. Trzeba albo się rozwieść, albo cierpliwie znosić sytuację licząc, że nadużywający alkoholu (czy używający bezrozumnie) sam się ogarnie i opamięta.
tak wiem, tylko bardziej miałam na myśli, że nie bardzo mi wypada zwrócić jakoś na to uwagę ich żon a one wydają się nie dostrzegać problemu.
Bo może dla nich to nie problem :)
właśnie tak sobie to tłumaczę bo innego wyjaśnienia nie mam. Chyba mnie to nie dziwi bo mój ojciec nie miał problemów z piciem chorował i w ogóle mu nie było wolno. Ale większość tych nie widzących problemu do dorosłe dzieci rodziców alkoholików i one na prawdę myślą, że to jest normalne.
No nie wiem, nie wiem. Może w jakichś patologicznych rodzinach się myśli, że alkoholizm to coś normalnego, co się akceptuje. Ale żeby człowiek z wyższym czy nawet tylko średnim wykształceniem nie wiedział, że to choroba, którą można i wręcz trzeba leczyć? Nie chce mi się wierzyć.
mnie też ale to prawda. Mam w pracy na 11 osób 6 z wyższym wykształceniem które są właśnie DDA i one dopiero po wielu latach doszły do tego, że tak być nie powinno. Generalnie chyba im w tym właśnie to wykształcenie pomogło.
Zmieniając temat – czytam właśnie twoją nową blotkę.
Popraw pisownię przymiotnika nietaktowne :P (pierwszy akapit po zdjęciach białowieskiej miejscówki).
kurczaczki wielkanocne pisałam tu wczoraj, że dzięki już poprawiłam. Nie wiem czemu word mi tego nie poprawił hmmm
Chyba się nie opublikowało
Word widział to po prostu jako dwa wyrazy.