Feeds:
Wpisy
Komentarze

Posts Tagged ‘Chicago PD’

6°C. Pochmurnie.
Przedpołudnie z Barbarą. Przyjeżdżała po coś tam (wymienić modem czy router), nie zdążyła na wcześniejszy autobus i przyszła spędzić pod dachem czas do trzynastej. Dla towarzystwa wpuściłem Marcelego, któremu chyba przeszkadzało pierwsze wiosenne cięcie okolicznych żywopłotów¹, bo siedział na klatce schodowej, zamiast wyjść na dwór. Do obiadu netuję. Później ucinam sobie krótką drzemkę. Wieczór dzielę między książkę, radio² i telewizję.
Forum – możliwe, że odżyje już jutro. Byłoby miło.
Tytułowe święto jedynie odnotowuję, że jest i niektórzy obchodzą.

_________
¹ Sam z irytacją powitałem o dziesiątej jazgot pił, bardzo wyraźnie słyszalny mimo szczelnych okien, dobrze tłumiących codzienne hałasy miasta.
² Posłuchałem na Dwójce (PR2) debaty o bojkocie rosyjskiej kultury. Wiadomo – łatwiej nie słuchać Czajkowskiego niż nie korzystać z ruskiego gazu. Wysiłek niewielki, a człowiek się od razu taki lepszy czuje, moralnie uwznioślony.

Dzień #350.
Fatal error, dzień piąty

Read Full Post »

Deszczowo, ponuro, na termometrze 10°C. Po południu momentami się rozpogadza, ale na krótko. Gdy wracam po dziewiętnastej z muzeum, znów pada. Tym razem byłem jedynie na koncercie kameralnym (fortepian plus wiolonczela), bo wykład Akademii odwołano. Tuż przed wyjściem miałem spory moment zawahania, gdyż nieopatrznie spojrzałem w lustro. Szybka lustracja szafy uświadomiła mi jednak, że czego bym nie wyciągnął i nie nałożył, lepiej nie będzie. A później sobie przypomniałem, że przecież i tak jestem spalony u personelu i stałych bywalców zamku z racji niewyciszenia komórki na ostatnim wykładzie, więc mniej czy bardziej nieodpowiedni strój nie zrobi już żadnej różnicy. Muzycy grali ładnie (głównie bardzo znane kawałki) i głośno¹. Ludzi przyszło sporo. Umilałem sobie koncert obserwacją siedzącego przede mną Tytusa (aka Chłopak z Kucykiem²), który zachowywał się wyjątkowo niespokojnie. Co i raz popijał jakiś soczek z butelki. Wstawał, by przejść się wśród eksponatów wystawy sztuki dawnej. A w połowie koncertu wyszedł na dłużej, zgaduję, że do łazienki, w jakim celu – pole do domysłów jest szerokie.
Po powrocie do domu smażę w ramach obiadu jajecznicę na cebuli³. Później czytam o satanistycznych pedofilach z Bassa Modenese, już z trochę większym zainteresowaniem, bo autor od ofiar i rytuałów przeszedł do ciekawszych bohaterów sprawy, czyli ratujących dzieci pogromców zła (czy wręcz Zła). Ukulturalniający wieczór kończę wciągającym odcinkiem „Chicago PD”.

______
¹ Takie było moje pierwsze wrażenie, gdy pianistka uderzyła w klawisze muzealnego Bechsteina z 1910. „Ależ ten instrument jest głośny! – pomyślałem. – W domu, gdybym tak głośno słuchał muzyki, chyba nawet sąsiedzi z parteru mieliby pretensję”. Nie wiem, może to wynik remontu instrumentu (na stronie muzeum pisali o wymianie wszystkich strun), bo wcześniej nie miałem podobnych przemyśleń. Albo zwyczajnie – przeczytałem informację o remoncie i się zasugerowałem.
² Pasuje mu ten kucyk, ale ciekawe, czy nosi go tylko dla urody. Może te włosy zaczesane do tyłu (i chyba lekko nażelowane, bo od deszczu raczej nie błyszczałyby tak długo) maskują łysinkę na czubku głowy?
³ Za dużo cebuli, za długo smażenia i chyba zbyt mało soli. Na szczęście kiszona kapusta była na tyle kwaśna, że zniwelowała zdominowała i zatarła wszelkie niedostatki posiłku.

Read Full Post »

Forum (Homogenizowane). Radio (PR2). Zakupy w Biedronce po dwudziestej. Przy kolacji odcinek „Chicago PD” (11×05). A później znów forum.

Czy może blotka w wersji: „Brak treści do przekazania” byłaby lepsza?

Read Full Post »

Radio. Komputer. Na obiad ryż z jabłkami. Wieczorem odcinek „Chicago PD”. Mrożek nie bardzo mi idzie. Chyba odłożę i spróbuję coś innego.

Read Full Post »

Rano rozmawiam z mamą chyba ze dwadzieścia minut, pojęcia nie mam (teraz, wieczorem, przy pisaniu tej blotki) o czym. Nadganiam lekko lekturę bajek Grimmów, czytając (też) po raz kolejny króciutki tekst „Jak dzieci bawiły się w świniobicie”, który zostanie niewątpliwie moją ulubioną grimmowską bajką. Po obiedzie wekuję trzy słoiki zupy na zaś. Dramatyczny finał dziesiątego sezonu „Chicago PD” oglądam bez większego zaangażowania. Ogólnie jest sennie i leniwie.

Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ

Kontynuując (gdyż zdjęć przy niedzielnym spacerze zrobiłem sporo, a wszystkie zahaczające o turpizm).

Tu było, tu stało (II)

Zamku nigdy zbyt wiele. Skrzydło południowe (że przypomnę) to siedziba biblioteki.
Ulica Dworcowa (dawniej Obrońców Stalingradu, a wcześniej Bahnhofstraße). Budynek po prawej był kiedyś biurowcem i hurtownią RUCH-u. Obecnie należy do miejskiej spółki KOMEC zapewniającej ciepłą wodę i ogrzewanie.
Ulica Dworcowa wiedzie oczywiście do dworca (żółci się w głębi), mijając po drodze cztery nowe przystanki, z których odjeżdżają ze cztery autobusy dziennie. Przed modernizacją ruch był tu całkiem spory, z przystanków korzystał lokalny PKS (vel Veola vel Arriva), warszawski Polonus i prywatni przewoźnicy. Koniec remontu zbiegł się jakoś z zamknięciem działalności przewoźniczej przez Arrivę, a prywaciarzom wystarczył miejski przystanek (patrz ostatnie zdjęcie) i już prawie nikt tu nie wrócił. Gdzieś w okolicach tego wyforsowanego na chodnik drzewa stał kiosk RUCH-u, w którym w czasach PRL-u można było kupić autobusowe bilety. A w wolnej Polsce kupiłem w nim przynajmniej jedną płytę CD, soundtrack „Kabaretu” (1972).
Ulica Krótka. Po prawej był kiedyś sklep obuwniczy, po lewej na niewysokiej skarpie stał szereg niewielkich handlowych pawilonów.
W drugim czy trzecim pawilonie od prawej był sklep spożywczy, w  którym babka (a później ja) kupowała chleb razowy z piekarni Borzyma.
Ulica Krótka. Droga pod górę prowadzi do ośrodka zdrowia. A na tym obmurowanym kawałku był parking przed pierwszym pawilonem, w którym przez jakiś czas funkcjonował salonik z prasą Kolportera, a później punkt handlowy wymiany okien i drzwi.
I jeszcze raz ulica Krótka, ujęcie z drugiego końca.
Na tym drugim końcu Krótkiej, w miejscu, gdzie trawa nadal słabo rośnie, stał kiosk RUCH-u, w którym kupowałem (w co drugi czwartek?) kryminały Agathy Christie wydawane w kolekcji Hachette.
Po sąsiedzku jest plac Słowiański z dawnym sklepem meblowym, w którym obecnie handluje Biedronka.
A obok Biedronki przystanek komunikacji miejskiej, z którego korzystają wszystkie busy obsługujące powiatowe połączenia. Jeszcze niedawno bywałem tu co środę, gdy odprowadzałem mamę na jej autobus o piętnastej.

Ƹ̵̡Ӝ̵̨̄Ʒ

Read Full Post »

Przed zmrokiem zaczyna lekko śnieżyć. Temperatura spada do 0°C.
Od razu przy śniadaniu gotuję gar zupy jarzynowej, na trzy obiady minimum. I przez moment rozmawiam z Pawłem, któremu żona tak uprzyjemniła życie, że aż mu się przelało i potrzebował do kogoś zadzwonić. Nawet mu lekko współczuję, więc się powstrzymuję od wszelkich uwag, które mogłyby wybrzmieć nieprzyjemnie. W sumie obojgu współczuję, każdemu osobno i w odrębnych momentach. Barbara swój dzień miał w sobotę¹.
Wieczorem kończę czwarty sezon „Astrid i Raphaëlle”. Jutro finał „Chicago PD”, odcinków „Inspektora George Gently’ego” też już niewiele mi zostało. Za to wzięte z biblioteki książki znów ledwo ruszone i pewnie obie doczytam dopiero po serii maili przypominających o przekroczeniu terminu wypożyczenia.

__________
¹ Bratowa zamiast bezpośredniego telefonicznego kontaktu wybrała SMS-owanie. Trochę nierozsądnie, bo przy SMS-ach zostaje bardziej namacalny ślad, którego trudno się później wyprzeć.

Read Full Post »

Po zmroku ociepla się do 8°C i pada dość intensywnie, co zauważam dopiero po wyjściu z domu. Na szczęście do zamku mam blisko, więc już nie wracam po parasol. Tylko śmieci (reklamówkę z plastikami) zamiast do kontenera za blokiem wyrzucam do najbliższego kosza. Kosze w okolicy też są dostosowane do recyklingu (miejska fanaberia, zamiast jednego stoją cztery, na cztery główne frakcje odpadków¹), czyli to w sumie żadna różnica.
W muzeum w ramach Akademii 2024 jest kolejny wykład o epitafiach, tym razem o ich luterańskiej ikonografii. Przechodząc w holu obok rozgadanych pań słyszę, że dyskutują o „Toni” Szatrawskiej² (że jest kolejka w bibliotece do egzemplarza… „Nie doczytała, bo mi się nie chciało”… coś o jakimś kompozytorze „Ale dlaczego ona porównuje…”). W sali na górze jest około dwudziestu osób, kilka znajomych z widzenia, parę emerytek, które zaczęły się pojawiać na wykładach w tym sezonie Akademii. Kustoszka z Olsztyna trochę średnio radzi sobie z mikrofonem. Siedzę w ostatnim rzędzie, tym razem w doskonałym miejscu³, walcząc z sennością.
Po osiemnastej szykuję szybki obiad (jajka, makaron, sos pomidorowy) i ucinam dłuższą drzemkę. Po dwudziestej pierwszej, przed kolejnym odcinkiem „Chicago PD”, mam jeszcze chwilę na lekturę. Powinienem się chyba bardziej zmobilizować i przyspieszyć czytanie, bo w tym tempie znów odniosę książki do biblioteki poganiany mailami o konieczności zwrotu.

____________
¹ Już chyba o tym tu było.
² Jedna trzymała tom powieści, więc automatycznie nadstawiłem ucha.
³ Na zdjęciach wrzucanych na FB prawie na gorąco nie ma mnie nawet w malutkim kawałku.

Read Full Post »

Older Posts »