Zabrałem kawę, bułki i wyniosłem się przed komputer, by w spokojności zjeść śniadanie.
– … złodzieje byli… – doleciało mnie po chwili z kuchni.
– Śnili się babci w nocy złodzieje? – zdziwiłem się.
– Nie. W nocy jacyś złodzieje byli w kuchni. Znikły wszystkie krówki.
– Aaaa…
– Jak częstowałam w sobotę Anielę, to została w pudełku spora garść cukierków.
– Może zabrała wszystkie korzystając z chwili babcinej nieuwagi? – zażartowałem.
– Akurat! I jaki ty tam chory jesteś, skoro wszystkie cukierki wyjadłeś?
A może to jeden z objawów (przejawów) choroby – niepohamowany apetytna niektóre (mieszanki czekoladowej nawet nie ruszyłem) słodycze?
+ + +
Tym razem (czytaj – tej zimy) majster zadowolił się telefonicznym przypomnieniem o swoim istnieniu.
– Nie nudzisz się?
Bla, bla, bla…
– Dobrze, że fundamenty mamy zalane. Bez tego robota nie ruszyłaby wcześniej niż w maju. A tak myślę, że w połowie marca…
Bla, bla, bla…
Zdobyłem się na grzecznościowe zainteresowanie, jak tam z jego zdrowiem.
– A dziękuje, nie narzekam. Myślę, że za dużo tych kaw było. Chociaż w moim wieku to już się ludzie zwijają na tamta stronę.
Bla, bla, bla…
– Trzeba go było zaprosić. – zasugerowała babka, gdy odłożyłem słuchawkę.
– A po co? Co to – jakiś mój kolega?
– No nie, ale skoro się nudzi… Mógłbyś mu nowy komputer pokazać.
– No wie babcia… – popatrzyłem tylko na babkę z politowaniem i wróciłem do pokoju.
Read Full Post »